środa, 6 lutego 2013

Kruchość życia


„Śpieszmy się kochać ludzi,
tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty
i telefon głuchy”
ks. J. Twardowski


     Zawsze się spieszę. Kilka lat temu, kiedy zakładałam ogród, celowo wybierałam większe krzewy i drzewka, ponieważ bałam się, że mogę ich nie zobaczyć kiedy urosną.  Byłam wtedy w  trakcie chemioterapii. Mój lęk był uzasadniony. Teraz jestem zdrowa i chcę zrobić jak najwięcej i oczywiście jak najszybciej.  Wbrew pozorom teraz też biegnę i biegnę bo boje się, że nie zdążę z realizacją tego wszystkiego co sobie założyłam. Wiem, że to irracjonalne. Cieszę się jak dziecko ze zrobionego nowego parkingu, placu zabaw czy oświetlenia ulicy. W urzędzie obowiązują procedury, wymogi formalno prawne. To wszystko czasami trwa i trwa, a moja niecierpliwość zmaga się na co dzień z cierpliwością.

     Na początku młodzi pracownicy żartowali, że nie nadążają za mną, źródło mojej energii zadziwia ich do dziś. Śmieję się, że ja po prostu nie mam czasu. Przyjmujemy jako rzecz oczywistą, że dożyjemy późnej starości. Każdy kto otarł się o śmierć, wie że tak być nie musi „nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna”. Żegnamy coraz młodszych ludzi. Odeszło już od nas kilku moich dobrych znajomych i przyjaciół. W minioną Wigilię, w dzień swoich imienin zmarła moja koleżanka, moja rówieśniczka. W czasach „podstawówki” mieszkałyśmy w sąsiednich blokach, tworzyłyśmy „paczkę”, chodziłyśmy razem na „prywatki” i ze wszystkimi znajomymi wysiadywałyśmy na ławeczce pod blokiem (takie to były czasy). Nie zapomniałam jej pięknych brązowych oczu, uśmiechu, bo po latach, kiedy los znowu  skrzyżował nasze drogi rozpoznałam ją bez problemu. Natknęłyśmy się na siebie w szpitalu, ona tam pracowała, a ja czekałam na operację. Zaglądała do mnie, przyniosła też zdjęcia z tamtych czasów. Cóż, dziś już jej nie ma wśród nas. Wydaje mi się, że nigdy nie jesteśmy gotowi na utratę bliskiej nam osoby, zwłaszcza gdy śmierć przychodzi nagle, bez żadnego ostrzeżenia. Szanujmy czas, szanujmy każdą chwilę naszego życia. Nie przepuszczajmy jej przez palce, a kiedy już to robimy, to róbmy to świadomie i z przyjemnością. Żyje się raz! Nie starajmy się jednak być kimś innym niż jesteśmy. Próbujmy wydobywać z siebie to, co w nas najlepsze. Nikt nie jest chodzącym ideałem i nikt nie jest bez grzechu. Ja też. Przeszłość skłania nas do refleksji, do pochylenia się nad samym sobą. Wybaczamy błędy innym, ponieważ sami je popełniamy! Jednakże jest wiele sposobów na doskonalenie samego siebie i warto z nich korzystać. Miłość do drugiego człowieka jest jednym z nich, a my  „kochamy wciąż za mało i stale za późno”.  Każdy z nas ma swoje marzenia. Życzę i sobie i innym by się one spełniały.  Znane jest powiedzenie „zastanów się dwa razy zanim poprosisz aby spełniło się twoje marzenie”. Jakie Państwo macie na ten temat przemyślenia?  Ja uważam, że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”, więc kiedy czegoś nie udaje mi się zrealizować wiem, że z pewnej perspektywy docenię to, a czas pokaże, że znalazło się dla mnie inne lepsze rozwiązanie. Niektórym wyda się to przewrotne. Trudno, mam do tego dystans. Idę do przodu drogą, którą obrałam  i wiem, że czas każdego jest ograniczony. Dlatego wciąż się śpieszę. Urzekły mnie słowa piosenki Edith Piaf, dlatego dedykuję  je Państwu:

„Nie, nic a nic, nie, nie żałuję niczego,
ani dobra które spotkało mnie, ani zła,
wszystko jedno mi jest .
Nie ,nic a nic, nie, nie żałuję niczego,
to spłacone, zamiecione, zapomniane,
mam gdzieś co działo się.
Wspomnieniami rozpaliłam już piec,
ni radości ni łez, nie potrzeba mi dziś,
zmiotłam miłosny żar, serca drżenie i lek,
na zawsze zmiotłam je,
zacząć od zera chcę.
Nie, nic a nic, nie, nie żałuję niczego,
ani dobra które spotkało mnie, ani zła ,
wszystko jedno mi jest.
Nie, nic a nic , nie, nie żałuję niczego,
życie me, jego blask, właśnie dziś
dzięki tobie zacząć się ma."
EDITH PIAF