środa, 17 kwietnia 2013

„Jeśli jest w polityce coś, czym gardzę, jest to typ węgorza, 
który jest tak giętki, że najchętniej ugryzłby się we własny ogon”. 
Margaret Thatcher 


     Na poprzedniej sesji Rady miasta Zgierza radny Andrzej Mięsok zgłosił projekt uchwały o likwidacji Ilustrowanego Tygodnika Zgierskiego, który wydawany był w naszym mieście przez ponad 20 lat. Wielka szkoda, że nie wpadł na ten pomysł dwa czy trzy lata temu, kiedy był Przewodniczącym Rady Miasta Zgierza, lecz dopiero teraz, kiedy jest zagorzałym oponentem obecnej „władzy”. Nie byłam zaskoczona tym faktem, ponieważ już od jakiegoś czasu trwały rozważania nad dalszymi losami ITZ-u. Już na początku mojej kadencji dokonaliśmy zmian: wprowadzono nową szatę graficzną, cenę, liczbę stron i częstotliwość wydawania. W obecnym kształcie ITZ liczy 24 strony, wydawany jest, co dwa tygodnie w większym nakładzie i kosztuje 1 zł, a co najważniejsze dla czytników, stał się prawdziwą gazetą. Przyniosło to oczekiwane rezultaty w postaci wzrostu sprzedaży. Populistyczny projekt uchwały poparła jednak większość, wybranych między innymi przez czytelników ITZ-u, radnych. Domyślałam się, że wielu radnych poprze ten projekt. Rozgorzała dyskusja. Wiele osób twierdziło, że ta gazeta to „tuba prezydenta”. Szkoda tylko, że sami tej „tuby” nie zlikwidowali, kiedy byli „u władzy”. Nie rozumiem postawy radnego Jerzego Sokoła, który głosował za likwidacją ITZ-u. Dlaczego w poprzedniej kadencji, kiedy był Prezydentem naszego miasta, sam nie złożył projektu uchwały o likwidacji ITZ-u? Zwłaszcza, że nakłady finansowe ponoszone na utrzymanie ITZ-u były wyższe niż obecnie. Jak mówi przysłowie „ punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. Hipokryzja przez duże „H”. Składam wielki ukłon w stronę radnego Zaparta, który pomimo tego, że nie jest już Prezydentem Zgierza, to logicznie argumentował za utrzymaniem ITZ-u. Tyko sześcioro radnych głosowało przeciwko likwidacji naszej gazety: Zbigniew Zapart, Jarosław Komorowski, Grzegorz Maciński, Stefan Pelikan, Stanisław Skupiński i Justyna Zielińska. Oczywistym jest, że w czasopiśmie ITZ mamy możliwość pokazywania tego, co się dzieje w naszym mieście. Wiele osób boli i drażni fakt, że w gazecie są zamieszczane moje zdjęcia albo, że pada moje nazwisko. To zasadne, skoro w bardzo wielu organizowanych przedsięwzięciach biorę udział. Tego nie da się wymazać gumką. Ponad 2000 osób kupuje ITZ. Likwidując to czasopismo likwiduje się możliwość pokazania Prezydentowi tego, co dokonał i co dzieje się w mieście. Piękne polityczne zagranie. Rozumiem. Zostaję bez możliwości odniesienia się do tego, co pisze, np. Zgrzyt. W czasopiśmie ITZ zamieszczamy ogłoszenia o przetargach, odpowiedzi na interpelacje radnych, prezentujemy wydarzenia kulturalne, opisujemy to, co dzieje się naszych placówkach oświatowych: szkołach i przedszkolach. Zamieszczane są rozkłady jazdy autobusów oraz informacje o tym, kiedy i gdzie rozstawiane są fotoradary. ITZ to także miejsca pracy, należy o tym pamiętać. Jak Państwo doskonale wiecie od kilku miesięcy i ja zaczęłam pisać do ITZ-u. Chciałam, aby można było poznać i mój punkt widzenia na pewne sprawy. Chciałam mieć możliwość sprostowywania docierających do mnie nieprawdziwych informacji choćby, dlatego, że w obecnych na naszym lokalnym rynku innych gazetach opisuje się rzeczywistość według własnego subiektywnego uznania, a artykuły niekoniecznie oparte są na faktach. Czyżby moje artykuły tak przeraziły radnego Mięsoka, że postanowił natychmiast z tym skończyć? To wie już tylko on. Już Arystoteles stwierdził, że człowiek jest z natury zwierzęciem politycznym, co widać wyraźnie na sesjach Rady Miasta Zgierza, zwłaszcza wtedy, kiedy na sali obrad pojawia się Telewizja Centrum. Powiedzieć można wszystko, trudniej słuchającym oddzielić ziarno od plew. Ciekawa jestem, co i kiedy radni zaproponują w zamian za ITZ.

zima musi odejść bo wiosna nadchodzi...

„Wymagamy zawsze zbyt wiele... od innych” 
Bruno Ferrero


     Zima nie chce nas zostawić. Nawet ci, którzy ją lubią już chętnie powitaliby wiosnę. Tęsknimy za słoneczkiem, zieloną trawą, pierwszymi kwiatami, ciepłym powiewem wiatru. To nadejdzie, musi nadejść, ale póki co śnieg za oknem i mroźne powietrze. Mam jednak nadzieję, że kiedy już ten tekst będzie wydrukowany, słońce będzie zaglądać do nas przez okno, a my będziemy się uśmiechać i tęsknić …za latem, taka już nasza natura. 


     Tak, wszyscy poczuliśmy niedogodności związane z nieuprzątniętym śniegiem, pułapkami na chodniku czy drodze. Na pierwszy atak zimy byliśmy wszyscy przygotowani, nawet na nią czekaliśmy. Wigilia bez śniegu, cóż za rozczarowanie, ale nie pierwszy to już raz. Jednak tak mocno chcieliśmy śniegu na święta, aż w końcu nas wysłuchano i zgodnie z życzeniem mieliśmy śniegu aż nadto, ale na Wielkanoc. To nie tak miało być, chciałoby się powiedzieć. Jak donosiły media we wszystkich miastach Polski w tym roku wydatki na odśnieżanie w stosunku do ubiegłego roku wzrosły dwukrotnie. W Zgierzu również kwota ta sięgnęła miliona złotych. Jak dużo można zrobić za te pieniądze? Wybierajmy: dokończyć ul. Żytnią, naprawić dachy w przedszkolach, zrobić termomodernizację SP 12, rozbudować SP10? Ta lista jest bardzo długa, tak jak skala potrzeb w naszym mieście. Odśnieżać jednak trzeba, to jest oczywiste. Wiemy też jednak , że wielkanocny śnieg na „ lany poniedziałek” nie był już nam potrzebny. Każde dodatkowe odśnieżanie powoduje, że zabieramy pieniądze przeznaczone np. na kolejny plac zabaw dla dzieci. Kiedy zima się przedłuża przeliczam: kolejne odśnieżanie czy planowany remont wiaduktu na Czerwieńskiego? Trzeba będzie przesuwać pieniądze w budżecie. Czekam z niecierpliwością na wiosnę. Burmistrz pewnego miasta powiedział mi, że u niego mieszkańcy sami z własnej nieprzymuszonej woli odśnieżają chodniki przed ich domami. Odśnieżają choć nie muszą. Takie mają poczucie obowiązku i już. W naszym mieście też wiele osób dba o to aby usunąć śnieg i posprzątać przed swoja posesją. Robią tak, bo lubią porządek i nie stanowi to dla nich żadnego problemu. Ja również staram się odśnieżać chodnik przed moim płotem, nie czekając na odpowiednie służby. Byłoby nam wszystkim lepiej, gdybyśmy więcej dawali od siebie. „ Czasami wystarcza jedno miłe słowo, jedno pozdrowienie, jeden uśmiech. Potrzeba tak mało, by uszczęśliwić tych, którzy znajdują się obok nas. A wiec dlaczego tego nie robimy?” Czy naprawdę nic poza własnym podwórkiem już nas nie interesuje? A miejsce w którym żyjemy? Czy myślimy o ludziach idących właśnie tym chodnikiem? Tak, myślę o nich często, zwłaszcza wtedy, kiedy zbieram śmieci rzucone przez nich na trawę obok mojej bramy i zastanawiam się czy ten papierek od cukierka tak dużo ważył, że trzeba było natychmiast go wyrzucić zamiast schować do kieszeni? 

Spoglądając w pochmurne niebo głęboko wierzę, że i na moim podwórku zaświeci kiedyś słońce.